Nadszedł kwiecień, zaczynało się robić ciepło… powoli kończyliśmy prace nad naszym obiektem. W maju powoli przenosiliśmy kolejne zajęcia, a od czerwca już na stałe zagościliśmy w Box74! To był magiczny czas. Nie mogliśmy uwierzyć, że jesteśmy u siebie! Zajęcia na małej sali gdzie po 5 minutach zaparowane okna przypominały nam, że zaraz zabraknie tlenu do oddychania nie były idealnym startem, ale kto powiedział, że crossfittowcy należą do delikatnych?

Zajęcia coraz lepiej kręciły się, wakacje mijały a my powoli wprowadzaliśmy w życie nowe pomysły. Nagle było nieco więcej czasu na własny trening, jednak to Klubowicze byli zawsze najważniejsi, co powodowało, że moje wcześniejsze wyobrażenia o tym, jak wygląda życie właściciela boxa zaczęły się zmieniać. Moja własna sprawność mocno ucierpiała przez „sezon zimowy”, bo nie miałem zbyt wiele możliwości jeżeli chodzi o trening z ciężarami. Nie przejmowałem się tym i wkrótce powoli odzyskałem dawną siłę.

Przez cały ten czas miałem za zadanie głównie doskonalić nasz Klub. Nasz Klub – to coś co nadal wydawało się nam z Megii nierealne. Byliśmy jak małe dzieci Przez pierwsze 2 lata wszystko wydawało się „idealne” a człowiek aż sam palił się do roboty.. a do treningu mieliśmy coraz lepsze warunki. Sprzętu z roku na rok przybywało a więc możliwości rosły. Trochę naiwnie „pędziłem” crossfittowym torem, co jakiś czas wprowadzając drobne zmiany w swoim planie treningowym. Z perspektywy czasu pewnie nieco inaczej podszedłbym do włąsnego treningu, jednak człowiek całe życie uczy się na błędach. Niestety często własnych.

W 2016 natrafiłem przypadkiem na kettle i Mirka Jurczaka, dzięki któremu zacząłem więcej „machać” – to była około dwuletnia przygoda, która nadal trwa, jednak trzy sezony treningowe z Mirkiem sprawiły, że zmieniłem nieco perspektywę treningową. Zacząłem zauważać swoje błędy i braki w sprawności. Rzeczy, których wcześniej nie traktowałem aż tak poważnie zaczęły do mnie docierać. Często zbyt późno, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale.. największy kawał dobrej roboty zrobiłem dla siebie pod koniec 2018 i na początku 2019, gdy na poważnie podszedłem do tematu „Move” i paru związanych z rozciąganiem kwestii.

Zmiany w sposobie trenowania stały się dla mnie jedynym sposobem na to, żeby zachować sprawność i motywację do dalszego treningu przez wszystkie te lata. To co robimy w boxie z klientami również odzwierciedla naszą własną ścieżkę. Przez cały ten czas jednak nigdy nie odchodziłem od Cross’a w zbyt znaczący sposób. To on bowiem sprawia mi największą radość i powoduje, że idę do przodu, mam energię oraz siłę do tego, żeby codziennie zrobić mały krok naprzód w realizacji własnych planów.

W międzyczasie zmieniło się też dość znacznie nasze spojrzenie na to czym jest, a czym nie jest Cross i to mamy nadzieję jest również odczuwalne w naszych treningach. Wiedzą o tym wszyscy obecni Klubowicze Box74 – ci którzy są z nami. To właśnie Wam jesteśmy najbardziej wdzięczni i to dla Was cały czas doskonalimy swoją wiedzę i sprawność. To właśnie dlatego trenujemy Crossa, czasami w nieco innej formie i postaci, ale cały czas Cross’a! I nie zamierzamy tego zmieniać!

Pozdrawiamy wszystkie osoby, dzięki którym zaszliśmy tak daleko! To dzięki Wam!
Megii i Łukasz

Podobne wpisy